W grudniu 1980 r. zaczęły kostnieć struktury powstałej po Sierpniu Solidarności. Zaczęła się też rozstrzygać walka o przywództwo w Związku. Przewodniczący MKR Jastrzębie, Jarosław Sienkiewicz staną w szranki o palmę pierwszeństwa w organizacji z Lechem Wałęsą. Sienkiewicz był uległy wobec władz, przez co mógł liczyć na wsparcie wpływowego polityka PZPR, I sekretarza KW w Katowicach, Andrzeja Żabińskiego oraz coraz większą niechęć liderów części pozostałych regionów Solidarności. Jego postawa stała się na tyle kontrowersyjna, że o sprawie Sienkiewicza debatowano na posiedzeniu Krajowej Komisji Porozumiewawczej (centralnym zarządzie Solidarności).
Sam Sinkiewicz na posiedzenie nie przyjechał. Za to posłał na nie jednego ze swoich współpracowników z nagraniem na taśmie. Jak później wspominał Jacek Kuroń (obecny na zebraniu), nagranie brzmiało mniej więcej tak: "Drogi Lechu - mówi wódz do wodza - są między nami nieporozumienia, powinniśmy je sobie wyjaśnić, bez uprzedzeń, bez podejrzeń. Powinniśmy się spotkać i porozmawiać."
Bezczelne zachowanie Sienkiewicza doprowadziło zabranych do białej gorączki. Chciano wydać oświadczenie potępiające go, sprzeciwił się temu jednak Kuroń. Uważał bowiem, że może to doprowadzić do podziału w środowisku górniczym, a przez to i w całym Związku. Dzięki autorytetowi jaki Kuroń posiadał wśród działaczy związkowych, udało mu się doprowadzić do zablokowania wydania oświadczenia.
Później Sinkiewicz próbował nawiązać relacje z Kuroniem. Zapraszał go do Katowic, jednak ten odmówił. Jest to o tyle ciekawe, że wcześniej przewodniczący MKR był wielkim przeciwnikiem KOR-u i wstępowania jego członków do Solidarności.
Działalność Sienkiewicza skończyła się w styczniu 1981 r. - został odsunięty przez wewnętrzną opozycję w MKR Jastrzębie.