Dnia 3 maja 1921 r. o godzinie 6.00 wyruszyłem z 13 kompanią z Ruptawy do Jastrzębia Zdroju, gdzie byli zgrupowani okoliczni żandarmi, straż graniczna, policja plebiscytowa (Apo) i bojówki niemieckie. Stan mojej kompanii wynosił około 200 powstańców uzbrojonych w karabiny ręczne, 4 ciężkie karabiny maszynowe, 4 granatniki średniego zasięgu.
O godzinie 7.00 kompania zajęła stanowiska od szosy ruptawskiej do stacji kolejowej w Jastrzębiu Zdroju i około 300 metrów nasypu kolejowego w kierunku Moszczenicy, nawiązałem kontakt z 7 kompanią Wojciecha Parmy i 9 kompanią Józefa Balcara, i przesunąłem lewe skrzydło mojego odcinka od rozwidlenia dróg Jastrzębie Dolne-Jastrzębie Zdrój-Ruptawa do lasu „Bagielniok”.
Kilka minut po godzinie 7 zgodnie z planem uderzyliśmy trzema kompaniami na okrążone Jastrzębie Zdrój. Niemcy, którzy mieli wsparcie 1 kompanii wojsk włoskich zakwaterowanej w Jastrzębiu Zdroju, bronili się zaciekle z okien i dachów domów. Powstańcy brawurowo posuwali się do przodu, naciskali pierścień otoczonych Niemców i Włochów. Zdobywali dom za domem.
Po dwugodzinnej walce powstańcy dotarli do ostatniego niemiecko-włoskiego gniazda oporu w „Hotelu Hantzla”. O godzinie 9 z minutami Włosi zostali zmuszeni do kapitulacji i na hotelu wywiesili dużą białą chorągiew na znak poddania się. Niedługo potem powstańcy zatknęli na hotelu biało-czerwony sztandar, co oznaczało koniec pruskiej władzy.
O godzinie 9.30 do Jastrzębia przyjechali oficerowie ze sztabu Grupy Południowej z Mikołajem Witczakiem na czele, by z Włochami pertraktować. Witczak jako pierwsze żądanie wysunął natychmiastowe wypuszczenie na wolność wszystkich powstańców wziętych do niewoli oraz uwięzionych Polaków z aresztów niemieckich w Jastrzębiu.
Dumny włoski kapitan udawał jakoby nie rozumiał o co chodzi i zaczynał się kręcić, dreptał w miejscu i coś mruczał sam do siebie. Witczak energicznie powtarzał swe żądanie i dodał: Dam panu kapitanowi 5 minut czasu do namysłu, w przeciwnym razie dam rozkaz powstańcom pana rozbroić i internować.
Kapitan zbladł jak płachta, zachwiał się na nogach, ale dał rozkaz wszystkich niewolników i uwięzionych wypuścić na wolność.
Jako pierwsi z lochownic wyskakiwali mocno poturbowani i podarci bracia Wilhelm, Józef, Wincenty i Szymon Ostrzołkowie i Szczepan Myśliwiec, dowódca tego oddziału, który w nocy zaatakował i rozbroił Niemców, a następnie został rozbrojony i internowany przez wojska włoskie. Reszta niewolników i uwięzionych wyszła również na wolność.
W walkach w Jastrzębiu Zdroju został z 12 kompanii ciężko ranny Teodor Janulek z Ruptawy, w walkach nocnych z oddziału Myśliwca zostało kilku powstańców rannych.