W sierpniu 1988 r. możliwość porozumienia opozycji z władzami PRL nabierała coraz realniejszego kształtu. Trwały negocjacje Lecha Wałęsy z gen. Czesławem Kiszczakiem. Równolegle w kilkudziesięciu zakładach pracy w kraju trwały strajki. Załogi strajkujących zakładów żądały m.in. relegalizacji „Solidarności”. Warunkiem podjęcia przez władze rozmów okrągłostołowych było wygaszenie protestów.
W pierwszych dniach września 1988 r. KWK „Manifest Lipcowy” była ostatnią strajkującą kopalnią w Jastrzębiu. Kilkuset górników trwało w uporze, nie chcąc opuścić kopalni bez gwarancji nie karalności za udział w strajku. 2 września do „Manifestu” przyjechał L. Wałęsa. Celem wizyty było wygaszenie strajku. Górnicy nie chcieli ustąpić bez uzyskania gwarancji bezpieczeństwa. Dyskusje L. Wałęsy z załogą i jego desperackie próby zakończenia strajku (próba wyprowadzenia załogi z krzyżem w ręku, płacz) nie przynosiły skutku. W końcu Wałęsa skontaktował się telefonicznie z C. Kiszczakiem. Po burzliwej rozmowie z generałem oświadczył, iż otrzymał z Warszawy gwarancje bezpieczeństwa dla strajkujących. Każdemu z pozostających jeszcze w kopalni górników wystawił osobiście podpisany „glejt”, mający gwarantować bezpieczeństwo. Łącznie było ich 167, z czego 145 wystawiono dla pracowników „Manifestu” i 22 dla pracowników innych zakładów, którzy przebywali w "Manifeście".
Jak się później okazało, wałęsowskie „glejty” miały jedynie wartość pamiątkową. Strajkujący nie uniknęli represji. Przeciwko wielu wszczęto postępowania prokuratorskie (sprawy zakończone wysokimi grzywnami). Zwolniono z pracy 151 osób, a później jeszcze 112, wielu przeniesiono na gorsze stanowiska pracy. Sześćdziesięciu robotników powołano do wojska.