Strajk miał charakter solidarnościowy z strajkującymi górnikami z KWK „Manifest Lipcowy”. Załoga „Moszczenicy” poparła żądania „Manifestu”, z których najważniejszym było zalegalizowanie NSZZ „Solidarność”.
Strajk wybuchł 17 sierpnia o godz. 21. Pierwszym przywódcą strajku został Andrzej Hałabura. Do strajku przystąpiło 350 górników nocnej zmiany. Później dołączyło około 50-80 pracowników międzyzmiany. Dyrektor kopalni Bolesław Kluczniok bezskutecznie starał się namówić załogę do podjęcia pracy. Powołano Komitet Strajkowy, którego przewodniczącym został Grzegorz Kolosa. Rano do strajku dołączyła I zmiana, natomiast nie podjęli go pracownicy szybów zachodnich. Do kopalni przyjechał prokurator i poinformował o nielegalności protestu. KS wystosował postulat przywrócenia do pracy Romualda Bożko, zwolnionego za działalność związkową. W kolejnych dniach strajku liczba protestujących systematycznie malała. Dyrekcja kopalni wszelkimi sposobami starała się osłabić determinację górników. Zablokowano wydawanie posiłków regeneracyjnych. W odpowiedzi KS zdecydował o niewpuszczaniu na dół brygad zabezpieczających kopalnię, zablokowano też budynek dyrekcji. Dyrektor zmuszony był przywrócić wydawanie posiłków. Do kolejnej próby sił doszło 21 sierpnia. Na tren kopalni nie chciano wpuścić księdza. W jego obronie wystąpiły stojące przed brama kobiety. Ksiądz Budniok został wpuszczony do cechowni, a w raz nim 35 kobiet. Msza została odprawiona. Tego dnia strajkowało około 250 osób. Impas strajkowy powodował coraz większe zniechęcenie. Władze prowadziły akcje propagandową skierowaną przeciwko strajkującym. Przed kopalniami organizowano demonstracje sił milicji. Strajk w „Moszczenicy” powoli załamywał się. 24 sierpnia pracę podjęła grupa około 580 górników I zmiany. Kopalnia była jednak nadal zablokowana, węgla nie można było wytransportować na powierzchnię. W godzinach wieczornych do garstki jeszcze protestujących dotarła informacja o pacyfikacji „Boryni”. Grupa 55 górników skupiona wokół Romuald Bożko i Mariana Nowaka zdecydowała się kontynuować protest pod ziemią. Zeszli po drabinach na poziom „0”- 240 metrów pod ziemię. Jeden z pozostających na powierzchni górników odblokował bramę główną, co pozwoliło wejść na teren kopalni siłą porządkowym. 26 sierpnia do strajkujących zjechali ks. B. Czernecki. Ks. prałat Czernecki nakłaniał górników do zaprzestania strajku i opuszczenia kopalni. Protestujący wysłuchali kapłana i w głosowaniu zdecydowali, że opuszczą poziom "0" 27 sierpnia, równocześnie zgłosili dyrekcji ostatnie postulaty: niekaralności i niezwalniania z pracy za udział strajku. Rzeczonego 27 sierpnia około godz. 11 do strajkujących ponownie zjechał ks. Czernecki, tym razem górnicy, mimo nieuzyskania gwarancji niekaralności, zgodzili się zakończyć strajk.