Strajk był formą sprzeciwu wobec wprowadzonemu na ternie PRL 13 grudnia 1981 r. stanowi wojennemu. Górnicy domagali się odwołania stanu wojennego, uwolnienia aresztowanych działaczy związkowych, przywrócenia legalności „Solidarności”.
14 grudnia zebrani w cechowni, pod przywództwem członków Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" Jan Dąbrowskiego i Romana Auksztulewicza, górnicy proklamowali strajk. Powołano Komitet Strajkowy, do którego, oprócz Dąbrowskiego i Auksztulewicza, należał też Jan Winiarczyk. Pomimo zablokowania telefonów, przez stacje ratowniczą (tam telefon działał) udało się nawiązać łączność z „Manifestem Lipcowy” i „Moszczenicą”. Zdecydowano że KS w „Jastrzębiu” będzie pełnił funkcję Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Władze, chcą zmusić górników do opuszczenia zakładu, prowadziły grę psychologiczną. Kolumny czołgów i wozów opancerzonych krążyły wokół kopalni. Nad strajkującymi latał helikopter, którego zadaniem było również dostarczać informacji i ewentualny środkach obronny przygotowywanych przez robotników (barykady, pułapki). 15 grudnia około godz. 8.00 rozpoczęto pacyfikację kopalni. Górnicy byli wówczas zamknięci w cechowni. Oddziały milicji wdarły się przez bramę. Do budynków cechowni i łaźni zaczęto wrzucać świece dymne i gaz łzawiący. ZOMO nie mogło się wedrzeć do środka, ponieważ drzwi były zamknięte. W końcu weszli oknami. Bito wszystkich bez opamiętania. Według relacji świadków nawet kobiety wydające wypłaty. Część osób przybywających w cechowni próbowało ratować się ucieczką. Uciekano w kierunku lampowni i IV szybu. Jako że siły pacyfikujące otoczyły kopalnię, próby ucieczki niewiele dały. Tych, którym nie udało się uciec, tłoczono w pomieszczeniu, a następnie przepuszczano przez „ścieżki zdrowia”. Uciekających górników próbowano pojmać, a złapanych pakowano do milicyjnych suk. Ciężej rannych przewieziono do jastrzębskiego Szpitala Górniczego. (Dzień przed pacyfikacją zwolniono ze szpitala lżej chorych -władze spodziewały się dużej liczby rannych.) Kopalnia „Jastrzębie” była pierwszą ze spacyfikowanych w mieście. Można przypuszczać, że pacyfikacja celowo przebiegła brutalnie, by w ten sposób pokazać strajkującym w innych zakładach siłę władzy i łatwiej zmusić ich do opuszczenia kopalń. W dniu pacyfikacji na trenie kopalni przebywało 2 do 3 tys. osób.
Organizatorów i kierujących strajkiem aresztowano i skazano w trybie doraźny:
- Romuald Akusztulewicz otrzymał wyrok 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat oraz 25 tys. zł. grzywny,
- Jan Dąbrowski otrzymał wyrok 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat oraz 25 tys. zł. grzywny.
Pacyfikacją dowodził płk K. Wilczyński. Cała pacyfikacja trwał około 1.5 godziny. W akcji brało udział: 679 funkcjonariuszy ZOMO, 180 funkcjonariuszy NOMO, 130 funkcjonariuszy gr. interw. KWMO, 500 funkcjonariuszy ROMO, 200 żołnierzy WP. W pacyfikacji wykorzystano: 30 czołgów, 15 pojazdów opancerzonych BWP, 4 armatki wodne.