Jednym z elementów wprowadzenia stanu wojennego było zajęcie siedzib "Solidarności" i przejęcie zgromadzonych tam dokumentów oraz innych, ważnych z punktu widzenia władz PRL, rzeczy. Nie inaczej stało się z biurem jastrzębskiej komórki Związku przy ul. Katowickiej. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. funkcjonariusze SB i milicji weszli do siedziby MKR-u, następnie splądrowali pomieszczenie i wynieśli wszystkie wartościowe (niekoniecznie w materialnym sensie) rzeczy, m.in. sztandar Międzyzakładowej Komisji Robotniczej NSZZ "Solidarność" Jastrzębie.
Gro z zarekwirowanych w grudniową noc rzeczy składowano później w magazynie Urzędu Miasta w Jastrzębiu. Świadkowie przytaczają, że wspomniany sztandar leżał niedbale rzucony na krześle. Takim oglądała go pracownica Urzędu, ale też była członkini "Solidarności", a później antykomunistycznego podziemia, Stanisława Krauz. Sztandar miał dla niej wartość symboliczną, tym bardziej, że był poświęcony, co dla gorliwej katoliczki miało szczególne znaczenie. Wyjednała więc u Prezydenta Miasta, Huberta Krypczyka, zgodę na zabezpieczenie przedmiotu. Jak wspomina, zapakowała go w brystol i odłożyła do magazynowej szafy.
Na tym jednak nie poprzestała. Postanowiła wykraść sztandar i umieścić go w bezpiecznym miejscu. W realizacji planu pomógł Romuald Bożko (działacz podziemnej opozycji) i znajoma z Urzędu. Pewnego dnia pani Krauz wraz z koleżanką zostały dłużej w pracy i, gdy już wszyscy inni wyszli, zakradły się do magazynu, gdzie, podczas gdy koleżanka stała na czatach, opozycjonistka wyjęła sztandar, a w brystol zapakowała zasłony i całość odłożyła na miejsce. Sztandar przekazała jednemu z ludzi Bożki, który z kolei dostarczył go do kościoła NMP Matki Kościoła w Jastrzębiu. Tam pamiątka po zlikwidowanej "Solidarności" spokojnie dotrwała do czasów, kiedy zakazane stały się chorągwie z sierpem i młotem.
W Urzędzie przez długi czas nikt nie zorientował się, że doszło do zamiany. Dopiero po roku, podczas przenosin magazynu z brystolu zamiast sztandaru wypadły zasłony - sprawa wyszła na jaw. Wywołało to niemałe poruszenie. Powiadomiono jastrzębską Służbę Bezpieczeństwa, która wszczęła śledztwo wyjaśniające, ale sprawy nie rozwikłała.