Po wznowieniu szerockiej parafii w roku 1860
W Roku Pańskim 1861, w miesiącach lipcu i sierpniu, zostałypokryte na nowo wieże kościelne - duża i mała. Tak samo wykonano naprawę obu wież i dla większej wytrzymałości pomalowano zieloną farbą. Pracami tymi kierował podmajster Franciszek Pietzuch, w zastępstwie majstra ciesielskiego, z kilkoma cieślami, pod nadzorem mistrza ciesielskiego Ludwika Pietzucha, brata tego pierwszego, z Żor z Górnego Śląska.
W górze podmajster ciesielski zdjął z wieży gałkę, która została pomalowana na żółto. W niej znajdowała się miedziana skrzynka zczasu budowy kościoła wroku 1804, z notatkami dla potomnych oraz kilkoma mosiężnymi i srebrnymi austriackimi i pruskimi monetami obiegowymi. Przy ponownym nakładaniu nowo pomalowanej gałki (w 1861), na wieży została dodana notatka o naprawie, jak i niektóre obiegowe w tym czasie pruskie monety, mianowicie: moneta ceramiczna, srebrny grosz, srebrna moneta 6-fenigowa - inaczej pół srebrnego grosza i jedna moneta miedziana 3-fenigowa. Wszystko od wymownika Pustelnika z Szerokiej, żyjącego ze swego gospodarstwa i jeden stary polski pieniądz od miejscowego karczmarza Morawca.Wszystkie kosztyzwiązane z naprawą zostały pokryte przez kościelną kasę (ofiary parafian), przez ówczesnego proboszcza, przez patronackie władze - księcia pszczyńskiego Jana Henryka (Hochberga) i przez urząd biskupi, przy którym w tym czasie wikariuszem generalnym był Neukirch i przez biskupa, którzy obaj wyjednali pomoc wynoszącą ponad 500 courant (jeden courant = 2 markom w monecie obiegu L.B.).
W czasie prac remontowych kościoła Szeroka była od roku 1860 znów samodzielną parafią, jaką była 150 lat temu. Gmina własnym kosztem i bez pomocy patrona wykonała wszystkie remonty związane z budynkiem kościoła. Przy czym znacząco wyróżnił się wspomniany wyżej Jan Pustelnik, przez pieniądze i własny wkład pracy, co potomni wiedzieć powinni.
Przy czytaniu powyższych notatek, gdy kopuła na wieży znowu z powodu koniecznych napraw będzie zdjęta, wszyscy tu wspomniani proszą czytających o nabożne Ojcze nasz…za nich, o wieczną pamięć i wieczne światło od Najwyższego i aby oni wszyscy doczesne życie mieli pobłogosławione.
Przy reparacji tej świątyni byli zatrudnieni cieśle: Franciszek Pietzuch z Żor, Kuśka z Boguszowic oraz żorzanie Antoni Weseli, Józef Weleda, Karol Szustek i Jakub Schmidt. Prowizorem kościelnym był Mateusz Herman z Szerokiej. Budową kierował mistrz ciesielski Ludwik Pietzuch z Żor.
Wszyscy wymienieni pozdrawiamy kolegów po fachu, którzy przyjdą po nas i z serca życzymy im szczęścia. Gdy my już będziemy spoczywać w pokoju, prosimy o odmówienie za nas „Ojcze nasz…”.
Tak działo się w Szerokiej 8 sierpnia 1861 roku.
Tę notatkę ułożył i godnie napisał ks. Jan Baptysta Kleinert, w obecności nauczyciela i organisty Jana Ryszki i znaczących dla kościoła parafian Mateusza Hermana i Walentego Chrapcia.
Szeroka, 8 sierpnia 1861 roku
Mieszkańcy znakomitej większości miejscowości podejmowali, co warto podkreślić w wielu przypadkach pomyślne starania, by pozostawiać informacje o wydarzeniach z życia parafii i kościoła dla potomnych. Poszukiwali stosownych miejsc, by bezcenne wiadomości przetrwały możliwie najdłużej. Takim miejscem w szerockiej świątyni była wieża (mała bambuła pod krzyżem). Pierwsze zapiski pochodzą z roku 1803. Prócz bezcennych pisanych informacji w skrzynce miedzianej umieszczano także monety z danego czasu. Każdorazowo podczas restauracji wieży kościelnej miedziany pojemnik otwierano, następnie wkładano do niej monety i zapiski z owych czasów.
Powyższy dokumenty napisano w języku niemieckim.